Wszystkie moje kaszki rozeszły się jak ciepłe bułeczki... Nie zdążyłam tego nawet ogarnąć. Mój unikający słodkiego małżonek spałaszował wszystkie dostępne na widoku egzemplarze Monte. Dobrze, że udało mi się pochować te do rozdania, a także spróbować (razem z Maluchem) jeszcze przed jego przyjściem...
W konsekwencji musieliśmy dokupić sześciopak, bo Mały był niepocieszony...
Każdy pretekst na smaczną orzechowo-czekoladową przekąskę jest dobry. Czy to podczas oglądania bajek, czy na spacerze, na drugie śniadanie, podczas babskiego spotkania albo po prostu wieczorny szaber w lodówce...
Ten niezapomniany smak każdemu obdarowanemu zapadł w pamięć i pozostał na języku. A dzieciaki to wszamałyby każdą dostępną ilość, gdyby nie nadzór dorosłych... Hehe, małe łakomczuchy... #dlaMalucha, #dlaLasucha
Podsumowując wszyscy moi degustatorzy byli pozytywnie zaskoczeni nowym połączeniem Monte i kaszki manny - nawet Ci najzatwardzialsi abstynenci słodkości!
Teraz drugie śniadanie to #kaszkazmleczkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz