Oczywiście żaden błąd nie wyskoczył,wg ekspresu wszystko było ok. Zajrzałam więc do instrukcji. Podpowiadała,żeby oczyścić coś w środku,czego nie byłam w stanie zlokalizować...
Umyłam więc wszystkie możliwe elementy,potem kolejny raz i następny,bo nic nie pomagało. Kawa się mieliła,pompka pracowała,a zbawiennego napoju jak nie było tak nie było...
Aż wreszcie cudowne ręce mojego taty dotknęły ekspresu we właściwym miejscu (nawet on nie wie, w którym) i po przeszło godzinie - tyle trwała zabawa w naprawę - udało się zrobić upragnioną kawę i jeszcze następną, i następną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz